Kariera IT po przekwalifikowaniu

Jak wygląda życie w IT po przebranżowieniu – dalsza część mojej historii

W poprzednim wpisie opisałem moją drogę od właściciela serwisu komputerowego do inżyniera systemowego w międzynarodowej korporacji. Dziś chciałbym opowiedzieć, jak wygląda codzienność po kilku latach pracy w branży IT, z perspektywy kogoś, kto nie tylko się przebranżowił, ale też na dobre zadomowił się w tej profesji.

Codzienność inżyniera systemowego

Zacznę od tego, że praca w IT, wbrew pozorom, nie zawsze oznacza stres, niekończące się nadgodziny i wieczne gaszenie pożarów. Oczywiście, są projekty bardziej wymagające i momenty napięcia, ale w dobrze zorganizowanej firmie z dojrzałymi procesami, większość pracy da się zaplanować. Moje obowiązki jako inżyniera systemowego skupiają się głównie na zarządzaniu infrastrukturą, automatyzacjach, utrzymaniu środowisk i rozwijaniu procedur.

Pracuję głównie zdalnie, co jest ogromną zaletą. Mam elastyczność, mogę pracować z domu lub coworku. Nie tracę czasu na dojazdy i mogę lepiej zorganizować dzień. Zwykle pracuję 5–6 godzin dziennie – dzięki automatyzacji wiele rzeczy działa samo. W ciągu ostatnich dwóch lat zrealizowaliśmy kilka dużych projektów migracyjnych, ale dzięki zespołowi i dobremu zarządzaniu wszystko przebiegło spokojnie.

Równowaga między pracą a życiem prywatnym

To, co doceniam najbardziej, to balans. Gdy prowadziłem działalność, nigdy nie wiedziałem, kiedy skończę pracę. Teraz – wylogowuję się po skończonych zadaniach i mam czas na rodzinę, sport, książki. Nikt nie oczekuje ode mnie dostępności 24/7. Gdy potrzebuję wolnego, biorę urlop. Gdy jestem chory – odpoczywam. To niby oczywiste rzeczy, ale przez lata pracy „na swoim” były dla mnie luksusem.

Rozwój bez presji

Moja firma stawia na rozwój. Mam dostęp do platform szkoleniowych, certyfikacji, uczestniczę w konferencjach branżowych (również online). Nie jestem zmuszany do rozwoju w konkretnym kierunku – mogę iść tam, gdzie mnie ciągnie. Dzięki temu w ciągu kilku lat mogłem spróbować różnych obszarów: od klasycznej administracji systemami, przez skrypty i automatyzację, po integrację z narzędziami chmurowymi.

Rozwój nie oznacza tu presji. Nie ma wyścigu szczurów. Jeśli ktoś ma ambicję – może rosnąć. Jeśli ktoś ceni stabilność – znajdzie dla siebie spokojne miejsce. To podejście bardzo różni się od atmosfery w małych firmach, gdzie każdy robi wszystko i wszystko jest „na wczoraj”.

Przyszłość – co dalej?

Nie planuję rewolucji. Nie chcę zostać team leaderem, menedżerem ani trenerem. Dobrze mi tu, gdzie jestem – jako inżynier, który zna swój system, potrafi go utrzymać i usprawnić. Cieszę się, że moja praca daje mi spokój, dobre zarobki i czas dla siebie. Mam przestrzeń na inne rzeczy: dom, bliskich, życie poza komputerem.

Na blogu będę dalej opisywał konkretne aspekty pracy w IT z punktu widzenia osoby, która przeszła długą drogę – od samozatrudnienia, przez przebranżowienie, po stabilną pracę w dużej organizacji. Jeśli myślisz o podobnej zmianie, śledź kolejne wpisy. Będę dzielił się wiedzą, ale bez idealizowania – tak, jak wygląda to naprawdę.